3 821
4 469 min.
Seriale
aragorn136 (23173 pkt)
2106 dni temu
2019-02-08 14:09:34
Pierwszy sezon „Narcos” zadebiutował w 2015 roku, a za jego sukces odpowiadał Eric Newman – amerykański producent („RoboCop”, „Bright”) i showrunner. Narrator z offu, jak w „Chłopcach z ferajny”, klimat lat 80. XX wieku i najważniejsze – czarny charakter w osobie słynnego kolumbijskiego bossa Pablo Escobara perfekcyjnie odegranego przez brazylijskiego aktora Wagnera Mourę: te wszystkie elementy sprawiały, że serial szybko stał się kultowy. Kolejna nakręcona z rozmachem seria też trzymała w napięciu, ukazując zmierzch boga kokainy. Trzecia przybliżała konkurencyjny kartel z Cali. I choć była nieco słabsza, to także oglądało się ją z niekłamaną „przyjemnością”. Pacho rządził!
Kadr z serialu "Narcos: Meksyk" (źródło: materiały prasowe)
W listopadzie 2018 roku światło dzienne ujrzał 10-odcinkowy „Narcos: Mexico”. Jego rychłą zapowiedź widzieliście w ostatniej scenie wcześniejszego „Narcos”, gdy zmęczony batalią z bandziorami Javier Peña (świetny Pedro Pascal) patrzył w dal i mówił, że to jeszcze nie koniec. Jednak to nie jemu przyszło ponownie wejść w legowisko węża i kolebki – tym razem – marihuany. Bo ten sezon został pomyślany jako oddzielny, jako tak naprawdę pierwszy. Też oparty na faktach. Skupiający się na innym kraju i innym – równie przebiegłym – pochodzącym z miasta Sinaloi królu narkobiznesu. To wspomniany na wstępie Felix Gallardo.
Kadr z serialu "Narcos: Meksyk" (źródło: materiały prasowe)
Mamy rok 1981. Wtedy przybywa do Guadalajary ambitny funkcjonariusz Enrique „Kiki” Camarena. Pochodzi stąd, ale to, co zastaje na miejscu, irytuje go i przeraża. Wie, ze może narazić rodzinę, lecz postanawia włożyć kij w mrowisko i stanąć do trudnej batalii z korupcją i dystrybucją trawki na niespotykaną skalę. Ma do pomocy tylko dwóch kolegów z wydziału i swojego szefa – sprawiedliwego „szeryfa”. Osamotnieni, niemogący liczyć na wsparcie meksykańskiego rządu i policji nie poddają się i wreszcie wpadają na trop bystrego faceta, który pociąga za wszystkie sznurki.
Kadr z serialu "Narcos: Meksyk" (źródło: materiały prasowe)
Félix Gallardo – niegdyś sam będący gliniarzem – to niezłe ziółko. Umie zjednać sobie poszczególnych i ważnych na rynku przemytników z rozlokowanych po Meksyku. Wchodzi z nimi w sojusz. Dzieli się zarobionymi nielegalnie milionami. Ale wchodzi też w komitywę z DFS – Federalnym Urzędem Bezpieczeństwa. A ci panowie nie są już tacy przewidywalni i skorzy do ustępstw. To niebezpieczne, twarde i nieprzyjemnie skurczybyki. Félix – podobnie jak Kamarena – także ma rodzinę, którą pragnie chronić. Więc musi mieć się na baczności. Jednak ciągle mu mało i wkrótce sięgnie po mocniejsze narkotyki...
Wiecie co? Zrobiłem błąd, czytając niesamowity, przyprawiający o dreszcze artykuł o tej historii, zanim zacząłem oglądać serial. Bo już wiedziałem, jaki będzie finał. Jednak Wam odradzam nawet wchodzenie na Wikipedię i wyszukiwania hasła: Gallardo. Dzięki temu będziecie bardziej zaskoczeni niż ja. „Narcos: Meksyk” to propozycja przede wszystkim dla miłośników poprzednich sezonów. Ale i reszta z Was może tu odnaleźć sporo „dobra”. W szczególności, jeśli cenicie i uważacie za kultowe takie filmy, jak: „Sicario” czy „Scarface”. Oba tytuły mają coś wspólnego z omawianym serialem. Z pierwszym łączy go niepokojący, gęsty klimat, i dość powolne tempo w początkowych odcinkach (niektórych może to odstraszyć), a z drugim przebojowe lata 80. (ach tam muzyka!), kokaina i antybohater, który, dzięki swojemu sprytowi i charyzmie szybko wspina się po szczeblach gangsterskiej drabiny.
Kadr z serialu "Narcos: Meksyk" (źródło: materiały prasowe)
Oczywiście nie ma tu pościgów, strzelanin i posoki tryskającej krwi. To nie ten kierunek. Nie taka produkcja. Za to czuć zapach marychy. Co więcej, dziesięć odcinków, w których wydarzenia rozgrywają się na przestrzeni kilku lat, wystarcza, aby dobrze poznać wszystkie postaci i zapałać do nich sympatią lub nienawiścią. Każdy zaczyna się czołówką z tą samą, towarzysząca serii od początku, klimatyczną piosenka Rodrigo Amarante i archiwalnymi zdjęciami. Wśród epizodów wyreżyserowanych przez różnych panów, znajdują się te lepsze (odcinek nr 5 to sztos!) i te słabsze, gdzie kilka zbiegów okoliczności i naciągane sceny odmalowują na twarzy grymas niezadowolenia. Że twórcy tak łatwo idą na łatwiznę, że mogli się lepiej postarać.
Na szczęście dominują: dobre aktorstwo, przekonujące dialogi i umiejętne budowanie napięcia. Racja, że wcielający się w Miguela Félixa Gallardo meksykański aktor Diego Luna („Łotr 1. Gwiezdne wojny - historie”) nie hipnotyzuje tak bardzo jak Wagner Moura w roli Escobara i momentami wydaje się być „słabeuszem” pozwalającym sobie wchodzić na głowę. Jednak w końcowych scenach pokazuje klasę, i udowadnia, że swoją aparycją i głosem nadaje się na El Padrino. Warto nadmienić, że prawdziwy Félix na zdjęciu prezentuje się na poczciwego księgowego niż mordercę i przebiegłego handlarza, więc w serialu i tak jest bardzo charakterny.
Kadr z serialu "Narcos: Meksyk" (źródło: materiały prasowe)
Bardziej przekonujący są aktorzy na drugim planie. Zwrócicie uwagę na młodego Tenocha Huertę (znany z epizodu w „Spectre”). Kreuje postać, która nasuwa skojarzenia z pewnym człowiekiem z blizną bardziej niż boss Gallardo. Nie dość, że sam jest jego fanem, to również, tak jak on, bywa porywczy, kocha luksus, i uzależnia się od koki. Lepiej nie stawajcie na drodze Rafaelowi Caro Quintero. Kropnie Was złotym pistoletem, zanim się obejrzycie… Kolejnym wyrazistym członkiem kartelu jest Don Neto. To dojrzały przemytnik i postawny meksykański zakapior, który z niejednego pieca jadł chleb. Choć słynie z brutalności, to poczuciem humoru i wrażliwością zjednuje sobie i podwładnych, i widzów. Odgrywający go Joaquín Cosio (generał Medrano z „Quantum of Solace”) był idealnym strzałem castingowym. Jedna scena z nim przejdzie do historii seriali sensacyjnych. A Michael Peña ("Miasto gniewu”, „Bogowie ulicy”) jako Kiki Camarena? No cóż. Początkowo jest mężczyzną, który raczej nie pasuje do definicji macho. Obserwujecie go i myślicie: z niego to takie przysłowiowe ciepłe kluchy. Chwała, że to tylko pozory i z czasem Peña nabierze „krzepy” i energicznie wyruszy po śladach Gallardo. Trzymamy kciuki, aby dopiął swego.
Kadr z serialu "Narcos: Meksyk" (źródło: materiały prasowe)
„Narcos: Meksyk” nie zawsze kurczowo trzyma się faktów i bywa podkoloryzowany. Lecz i tak mimo widocznych wad, to kawał mięsistego serialu. Jeśli już go widzieliście, to być może zgodzicie się z moją opinią. Jeśli seans jest jeszcze przed Wami, to szczerzę zazdroszczę!
Salut!
Ocena: 8/10
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Klimatyczna piosenka z czołówki pt. "Tuyo":
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Narcos: Meksyk" – Moja marihuana, moje królestwo
Więcej artykułów od autora aragorn136
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.505