3 707
3 916 min.
Recenzje książek
aragorn136 (23303 pkt)
4013 dni temu
2013-12-09 12:03:16
Napisane pod koniec lat 70. przez debiutującego Orsona Scott Carda, opowiadanie (zdj. po lewej, źródło: wordpress.com) było objawieniem na rynku literatury popularnej. Odpowiednio zmieszane składniki sprawiły, że czytelnicy dostali publikację dojrzałą, intrygującą i przede wszystkim nowatorską. Już sam pomysł na fabułę, by głównym bohaterem uczynić dziecko, które przygotowywane jest do konfrontacji z przerażającym wrogiem z kosmosu: armią człekokształtnych robali, stawiał ją ponad wieloma innymi przedstawicielami gatunku science fiction.
Nic dziwnego, że „Gra Endera” rozrosła się do rozmiarów powieści, a nawet cyklu, zdobywając najważniejsze wyróżnienia: Hugo i Nebulę. Ktoś mądrze stwierdził, że przygody Endera będą przyciągać nowych fanów, podczas gdy dziewięćdziesiąt dziewięć procent pójdzie w zapomnienie. W tej misji zapewne pomoże mający premierę jesienią 2013 roku, dobrze przyjęty przez widzów, jak i krytyków, film pod tym samym tytułem. Miałem przed sobą wybór: wybrać się do kina bez znajomości książki i napisać Wam recenzję ekranizacji, czy może nadrobić zaległości i podzielić się swoją opinią na temat powieści? Opcja numer dwa wydawała się bardziej sensowniejsza. I taką też podjąłem decyzję (mimo iż występujący w filmie Harrison Ford jest jednym z moich ulubionych aktorów).
Po przeczytaniu pierwszego rozdziału doznałem lekkiego oszołomienia. To co pojawiło się w umyśle młodego Carda połechtało moje ego, a jednocześnie podskórnie odczułem zazdrość. Zapragnąłem takiego talentu, przeogromnej wyobraźni i swobody myśli.
Odległa przyszłość jaką przedstawia autor to świat podzielony, kroczący ku wojnie domowej. Wszechpotężna Ameryka i równie potężnie, jeśli nie większe Imperium Rosyjskie, a pomiędzy buntujący się Układ Warszawski. W tej rzeczywistości zostaje wydany dekret: rodzice mogą mieć maksymalnie dwójkę dzieci. Jednak u państwa Wiggin rodzi się Trzeci: Andrew „Ender”. Zostaje wybrańcem. Po dwóch inwazjach obcej cywilizacji, które nastąpiły w ciągu stu lat, Międzygwiezdna Flota obawia się ponownego, tym razem skutecznego zniszczenia Ziemi. Tylko Ender, przyszły dowódca, może ją ocalić. W wieku 6 lat, wraz z innymi dziećmi w wyrusza do Szkoły Bojowej.
I tu pojawia się problem. Ciężko przebrnąć, nawet takiemu zapalonemu czytelnikowi jak ja, przez środek książki. Lata ćwiczeń-gier głównego bohatera w pewnym momencie zaczynają nużyć. Oczywiście, ciekawie jest ukazana przemiana jaka dzieję się w jego umyśle, ale co za dużo to niezdrowo. Nie moim celem jest tu dokonywanie dogłębnej analizy tej metamorfozy oraz całej treści niniejszej książki. Chcę jedynie wydać szczery werdykt, przytaczając również możliwe wady, a także ostrzec tych, którzy oczekują pełnej akcji i kosmicznych bitew opowieści. W tym momencie warto powrócić do pytania zadanego we wstępie. Faktem jest, że nastolatek (bo to jakby nie patrzeć książka przeznaczona głównie dla chłopców) może być zauroczony opisami zmagań Endera i przebiegiem szkolenia. Szczególnie taki, który od dzieciństwa chłonie przebogaty świat gier wirtualnych. A człowiek dojrzały, cóż, nie do końca zapieje z zachwytu. Ja nie krzyknąłem, po zamknięciu ostatniej strony, WOW! (mimo zaskakującego zakończenia) i nie będę wyznawcą Endera.
Jednak i tak oceniam książkę wysoko, a czas spędzony z nią nie uważam za stracony. Niezły klimat, wciągająca fabuła i mocno zarysowane postaci, pokonują wielostronicowe, mało wciągające (jak dla mnie) fragmenty potyczek dziecięcych armii. Ale na odwieczne pytanie: jakie jest miejsce ludzkości w kosmosie?, lepiej odszukać odpowiedzi w dziele Lema pt.„Solaris”.
Ocena: 8/10
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Gra Endera" – Dziecko ostatnią nadzieją
eco
4012 dni temu
Bardzo interesująca recenzja pozycji sf. Co mnie zaciekawiło to mowa o miejscu ludzkości we wszechświecie. Jeżeli chodzi o nas zawsze myśleliśmy że to my jesteśmy w tym centrum, dlatego mamy różne teorie, po Koperniku myśleliśmy że jak już nie my jesteśmyw centrum to chociaż Słońce i tu znów się mylimy, i tak nasze rozczarowania tym zagadnieniem rosna wraz z odkryciami. Być może podobnie jest z opisaną książką?
Dodaj opinię do tego komentarza
Więcej artykułów od autora aragorn136
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.181