3 547
3 749 min.
Recenzje książek
aragorn136 (21172 pkt)
3783 dni temu
2013-12-09 12:03:16
Napisane pod koniec lat 70. przez debiutującego Orsona Scott Carda, opowiadanie (zdj. po lewej, źródło: wordpress.com) było objawieniem na rynku literatury popularnej. Odpowiednio zmieszane składniki sprawiły, że czytelnicy dostali publikację dojrzałą, intrygującą i przede wszystkim nowatorską. Już sam pomysł na fabułę, by głównym bohaterem uczynić dziecko, które przygotowywane jest do konfrontacji z przerażającym wrogiem z kosmosu: armią człekokształtnych robali, stawiał ją ponad wieloma innymi przedstawicielami gatunku science fiction.
Nic dziwnego, że „Gra Endera” rozrosła się do rozmiarów powieści, a nawet cyklu, zdobywając najważniejsze wyróżnienia: Hugo i Nebulę. Ktoś mądrze stwierdził, że przygody Endera będą przyciągać nowych fanów, podczas gdy dziewięćdziesiąt dziewięć procent pójdzie w zapomnienie. W tej misji zapewne pomoże mający premierę jesienią 2013 roku, dobrze przyjęty przez widzów, jak i krytyków, film pod tym samym tytułem. Miałem przed sobą wybór: wybrać się do kina bez znajomości książki i napisać Wam recenzję ekranizacji, czy może nadrobić zaległości i podzielić się swoją opinią na temat powieści? Opcja numer dwa wydawała się bardziej sensowniejsza. I taką też podjąłem decyzję (mimo iż występujący w filmie Harrison Ford jest jednym z moich ulubionych aktorów).
Po przeczytaniu pierwszego rozdziału doznałem lekkiego oszołomienia. To co pojawiło się w umyśle młodego Carda połechtało moje ego, a jednocześnie podskórnie odczułem zazdrość. Zapragnąłem takiego talentu, przeogromnej wyobraźni i swobody myśli.
Odległa przyszłość jaką przedstawia autor to świat podzielony, kroczący ku wojnie domowej. Wszechpotężna Ameryka i równie potężnie, jeśli nie większe Imperium Rosyjskie, a pomiędzy buntujący się Układ Warszawski. W tej rzeczywistości zostaje wydany dekret: rodzice mogą mieć maksymalnie dwójkę dzieci. Jednak u państwa Wiggin rodzi się Trzeci: Andrew „Ender”. Zostaje wybrańcem. Po dwóch inwazjach obcej cywilizacji, które nastąpiły w ciągu stu lat, Międzygwiezdna Flota obawia się ponownego, tym razem skutecznego zniszczenia Ziemi. Tylko Ender, przyszły dowódca, może ją ocalić. W wieku 6 lat, wraz z innymi dziećmi w wyrusza do Szkoły Bojowej.
I tu pojawia się problem. Ciężko przebrnąć, nawet takiemu zapalonemu czytelnikowi jak ja, przez środek książki. Lata ćwiczeń-gier głównego bohatera w pewnym momencie zaczynają nużyć. Oczywiście, ciekawie jest ukazana przemiana jaka dzieję się w jego umyśle, ale co za dużo to niezdrowo. Nie moim celem jest tu dokonywanie dogłębnej analizy tej metamorfozy oraz całej treści niniejszej książki. Chcę jedynie wydać szczery werdykt, przytaczając również możliwe wady, a także ostrzec tych, którzy oczekują pełnej akcji i kosmicznych bitew opowieści. W tym momencie warto powrócić do pytania zadanego we wstępie. Faktem jest, że nastolatek (bo to jakby nie patrzeć książka przeznaczona głównie dla chłopców) może być zauroczony opisami zmagań Endera i przebiegiem szkolenia. Szczególnie taki, który od dzieciństwa chłonie przebogaty świat gier wirtualnych. A człowiek dojrzały, cóż, nie do końca zapieje z zachwytu. Ja nie krzyknąłem, po zamknięciu ostatniej strony, WOW! (mimo zaskakującego zakończenia) i nie będę wyznawcą Endera.
Jednak i tak oceniam książkę wysoko, a czas spędzony z nią nie uważam za stracony. Niezły klimat, wciągająca fabuła i mocno zarysowane postaci, pokonują wielostronicowe, mało wciągające (jak dla mnie) fragmenty potyczek dziecięcych armii. Ale na odwieczne pytanie: jakie jest miejsce ludzkości w kosmosie?, lepiej odszukać odpowiedzi w dziele Lema pt.„Solaris”.
Ocena: 8/10
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Gra Endera" – Dziecko ostatnią nadzieją
eco
3783 dni temu
Bardzo interesująca recenzja pozycji sf. Co mnie zaciekawiło to mowa o miejscu ludzkości we wszechświecie. Jeżeli chodzi o nas zawsze myśleliśmy że to my jesteśmy w tym centrum, dlatego mamy różne teorie, po Koperniku myśleliśmy że jak już nie my jesteśmyw centrum to chociaż Słońce i tu znów się mylimy, i tak nasze rozczarowania tym zagadnieniem rosna wraz z odkryciami. Być może podobnie jest z opisaną książką?
Dodaj opinię do tego komentarza
Więcej artykułów od autora aragorn136
"Civil War" – Dziewczynka z aparatem - Recenzje filmów
Długo zastanawiałem się nad tym, jak zatytułować recenzję najnowszego i podobno ostatniego filmu Alexa Garlanda (choć nie wierzę, że całkiem zrezygnuje z pisania scenariuszy). Tutaj pasują dziesiątki krótszych i dłuższych określeń, haseł, ostrzeżeń… No bo wiecie – „Civil War” to zarówno kino wojenne, przedstawiciel kina drogi, jak i opowieść inicjacyjna oraz niepokojąca dystopia. A zatem: „Apokalipsa teraz, zdjęcia na wieki”, „Wyprawa do jądra ciemności”, „Dziennikarze w ogniu”, „STOP WAR”… Ale ja podczas seansu czułem, że główną bohaterką jest młodziutka Jessie Cullen, a nie dojrzała Lee Smith. To za nią podążamy, to jej kibicujemy, to o nią się martwimy. „Dziewczynka z aparatem” wydaje się w tym kontekście idealne. Jednak czy sam film jest idealny?
Ukradłaś "Dziennik Śmierci", witaj w moim koszmarze! - Recenzje książek
Z polecenia koleżanki przeczytałem thriller autorstwa Chrisa Cartera (nie tego od „X Files”). Zachwalała, że ów pisarz ma pióro na tyle sprawne i klimat potrafi wykreować taki, że ciary na plecach murowane. Faktycznie – „Dziennik Śmierci” nie tylko samym tytułem budzi ciekawość i strach. To książka, którą wertuje się szybko, a w głowie zostaje masa szczegółów. Czy jednak jest to dzieło tej klasy, co „Milczenie owiec” Thomasa Harrisa?
"Problem trzech ciał" – Twarde Saj, miękkie faj, średnie wow - Seriale
Co to jest? Krótkie, ale długie. Zbite, choć rozciągliwe. Obce i prawdziwe. Fascynujące, lecz usypiające. Odpowiedź kryje się w jednym tytule. To „Problem trzech ciał”. Tak można podsumować ów serial na podstawie powieściowego bestselleru, cyklu „Wspomnienia o przeszłości Ziemi”. I w tym miejscu można by już przestać pisać, ale produkcja jest na tyle ciekawa, mimo stosu wad, że warto kontynuować tenże wykład…
"Silos" – Pogrzebani, ale żywi. Bez słońca, ale ze światłem w sercu - Recenzje książek
„Gdy Holston wspinał się ku swojej śmierci, dzieci bawiły się w najlepsze”. Wystarczy to pierwsze zdanie, aby uderzył w czytelnika potężny kontrast. Bo w „Silosie”, jak to w powieści dystopijnej, utrzymanej w klimacie postapo, nowa rzeczywistość ponura jest, choć ludzie starają się wieść „normalne” życie. Pod warunkiem, że będą przestrzegać ustalonych setki lat wcześniej nakazów i zakazów. W innym przypadku zostaną wysłani na zewnątrz, pod karą „czyszczenia”. Taki porządek rzeczy jednak nie może trwać wiecznie… Bunt wisi w powietrzu jak gęste toksyny, a kłamstwo musi wyjść z mroku. Czy jednak projektant tej przyszłości – Hugh Howey, potrafi na tyle przykuć naszą uwagę, abyśmy zechcieli odkrywać prawdy ukryte w zakamarkach podziemi?
Vito Bambino i jego "Pracownia" – Boli boli mnie… dusza, ale w rytm tej muzy się ruszam - Recenzje płyt
Za chwilę minie rok od premiery „Pracowni”, czyli drugiego longplaya od Vita Bambino. Ten fakt plus ostatni wpis artysty po tym, jak pobił rekord nominacji na 30. Fryderykach, a nie otrzymał żadnej z ośmiu statuetek, stał się motorem napędowym do napisania tej recenzji. Co jednak zaskakujące, motywacją było też moje… pierwsze spotkanie z twórczością pana Bambino (szczególnie z jego występem w trakcie Gali Muzyki Rozrywkowej i Jazzu). I już, bez owijania w bawełnę, mogę rzec: „Pracownia” jest jedną z najlepszych płyt, jakie słyszałem w przeciągu ostatniej dekady.
Polecamy podobne artykuły
Jak wychowywać dziecko, aby w przyszłości było samodzielne? - Prywatne - Mój Blog
Każde, nawet małe, dziecko ma prawo do wyrażania swoich spontanicznych emocji, takich jak: radość, lęk czy złość. Ważne jest, by w dorosłości było zaradne. Wszystko zależy oczywiście od odpowiedniego podejścia rodziców, ale powinni oni o pewnych kwestiach pamiętać, gdy mają dorastające pociechy.
Teraz czytane artykuły
"Gra Endera" – Dziecko ostatnią nadzieją - Recenzje książek
Jako miłośnik fantastyki, dopiero teraz sięgnąłem po słynną powieść pt. „Gra Endera”. Żałuję. Oczywiście nie tego, że ją przeczytałem. Tylko tego, że zrobiłem to po tylu latach. Jednak jak to mówią: lepiej późno niż wcale. Czy dorosły mężczyzna odbierze książkę inaczej niż nastolatek?
Długowieczni królowie Sumeru - Niewiarygodne, niewyjaśnione
Istnieje wiele podań na temat legendarnych władców w starożytności. Żyli oni i panowali nawet przez setki, a nawet tysiące lat. Konwencjonalna nauka odrzuca tego typu źródła, choć nie ma do tego najmniejszych podstaw.
A to Lisek jeden! Do KOCHANIA zachęca! - Zespoły i Artyści
Pewien chłopak pragnie, by wszyscy dzielili się miłością. Tak bardzo, że nagrał piosenkę pod jakże obrazowym tytułem: „Kochaj”. To Paweł Lisek – utalentowany wokalista. Dlaczego jego utwór jest wart co najmniej kilkukrotnego odsłuchania? Z jakiej muzycznej „norki” wyszedł ten nasz Lisek? Po jakiej drodze kroczy?
Czarujący koncert zespołu Pod Prąd - Fotorelacje
12 czerwca 2021 roku zaczął padać bardzo rzęsisty deszcz. Powodował, że na twarzy znikał uśmiech, a w duszy robiło się smutno. Na szczęście znalazło się idealne lekarstwo na taką szarą pogodową aurę. Jakie? Okazał się nim koncert zespołu Pod Prąd w Brześciu Kujawskim, w nowym Centrum Kultury i Historii „Wahadło”. Byliśmy jednym z patronów medialnych drugiej płyty tej brzesko-włocławskiej grupy. W związku z tym zapraszamy do galerii zdjęć uwieczniających owo niezwykłe i kameralne wydarzenie, dostarczające pozytywnej energii i pozwalające na chwilę refleksji.
Michael Bay – Człowiek Eksplozja - Ludzie kina
Jeśli nazwisko tego pana pojawi się na plakacie danego filmu, to możemy być pewni w stu procentach, że na kinowym ekranie będzie głośno, szybko, wybuchowo, a fabuła zejdzie na plan dalszy. Bo Michał Zatoka (pozwoliłem sobie na dosłowne tłumaczenie) to nastolatek w ciele dojrzałego mężczyzny, dla którego liczy się głównie dobra, nie zawsze sensowna, filmowa zabawa.
Nowości
"Civil War" – Dziewczynka z aparatem - Recenzje filmów
Długo zastanawiałem się nad tym, jak zatytułować recenzję najnowszego i podobno ostatniego filmu Alexa Garlanda (choć nie wierzę, że całkiem zrezygnuje z pisania scenariuszy). Tutaj pasują dziesiątki krótszych i dłuższych określeń, haseł, ostrzeżeń… No bo wiecie – „Civil War” to zarówno kino wojenne, przedstawiciel kina drogi, jak i opowieść inicjacyjna oraz niepokojąca dystopia. A zatem: „Apokalipsa teraz, zdjęcia na wieki”, „Wyprawa do jądra ciemności”, „Dziennikarze w ogniu”, „STOP WAR”… Ale ja podczas seansu czułem, że główną bohaterką jest młodziutka Jessie Cullen, a nie dojrzała Lee Smith. To za nią podążamy, to jej kibicujemy, to o nią się martwimy. „Dziewczynka z aparatem” wydaje się w tym kontekście idealne. Jednak czy sam film jest idealny?
Czterdziestolatek bez brzucha, czyli jak utrzymać formę w średnim wieku - Zdrowie i uroda
Łysienie czy siwienie może powodować kompleksy, ale jest tak naturalne w procesie starzenia, że nie warto się takimi zmianami bardzo przejmować. Gorsze jest tycie i tzw. „piwny brzuch” już po trzydziestce. Jeśli nic z tym nie zrobimy, to po zbliżeniu się do wieku średniego, staniemy się mniej atrakcyjni dla kobiet (tudzież mężczyzn, gdy mowa o innej orientacji). Czy jest jednak szansa, aby zmienić ten stan rzeczy i poprawić wygląd swojego ciała? Oczywiście, ale musimy uzbroić się w cierpliwość, motywację do działania i pozytywne myślenie.
Dokąd zmierza EleeS? Do lasu! Do świata cudów i przemyśleń... - Zespoły i Artyści
W singlu pt. „Idę do lasu” zabiera słuchaczy na przechadzkę na łono natury. Dosłownie i w przenośni promuje powrót do korzeni. Zaprasza do zdystansowania się od rzeczywistości. Zachęca do zwolnienia tempa i zatracenia się na łonie natury, do radosnego zagubienia się wśród konarów drzew. Zaplątana w gąszczu leśnych pajęczyn i metafor EleeS, pokazuje, że z dala od zgiełku miasta można poczuć się jak poza czasem, w odrealnieniu, w cudownej próżni, w której wreszcie jest czas na przemyślenia i podróż w głąb siebie.
Ukradłaś "Dziennik Śmierci", witaj w moim koszmarze! - Recenzje książek
Z polecenia koleżanki przeczytałem thriller autorstwa Chrisa Cartera (nie tego od „X Files”). Zachwalała, że ów pisarz ma pióro na tyle sprawne i klimat potrafi wykreować taki, że ciary na plecach murowane. Faktycznie – „Dziennik Śmierci” nie tylko samym tytułem budzi ciekawość i strach. To książka, którą wertuje się szybko, a w głowie zostaje masa szczegółów. Czy jednak jest to dzieło tej klasy, co „Milczenie owiec” Thomasa Harrisa?
BEASTAR – Twoja droga do gwiazd! - Kultura
Z przyjemnością ogłaszamy wyjątkowe wydarzenie muzyczne, skierowane do artystów pragnących spróbować swoich sił w show biznesie. Konkurs BEASTAR 2024 to nie tylko platforma dla wokalistek i wokalistów, ale także szansa na zdobycie nieocenionego wsparcia w rozwoju swojej kariery. Zgłoś swój udział i wydaj singla wraz z teledyskiem!
KOBIETY NIE PŁACZĄ - Prywatne - Mój Blog
„Kobieto, puchu marny. Ty wietrzna istoto!” – powiedział kiedyś A. Mickiewicz. Biedni mężczyźni nauczyli się tego na pamięć, a kobiety… no cóż. Muszę stwierdzić, że kiedyś pewnie takie byłyśmy. Nie wymagałyśmy opieki, ale nadzoru, żeby nie wstać za szybko, albo zbytnio nie narobić się podczas haftowania. Teraz to haftowanie wygląda nieco inaczej, co?
Artykuły z tej samej kategorii
"Droga Królów" – Niech Cię Burza Sanderson! - Recenzje książek
W pierwszym tygodniu od premiery znalazła się na 7. miejscu listy bestsellerów The New York Times. Zdobyła nagrodę Davida Gemmella Legend Award dla najlepszej powieści fantasy. Każdy fan gatunku musi ją znać i przeczytać od deski do deski – jak pewna Polka, która to uczyniła w dwa dni (!). Po takich rekomendacjach oraz informacjach decyzja o pójściu „Drogą Królów” jest oczywista. I co z tego, że na rynku wydawniczym jest wiele nowości – lepiej zmierzyć się z dawniejszą, 1000-stronicową, wychwalaną powieścią Brandona Sandersona. I niestety… Oj ciężka to była lektura… Ani ona wybitna, ani wciągającą swoją intrygą. Rzekłem to na wstępie Ja – Przemek „Aragorn” Jankowski, który w różnych królestwach już bywał.
"Dziki Kamieńczyk" – To nie jest moje pueblo! - Recenzje książek
Wyobraźcie sobie świat, w którym nie ma przestępstw, podziału na biednych i bogatych. Gdzie nikt nie chodzi smutny i jeździ elektrykami. Nikt nie pije alkoholu i nie uzależnia się od papierosów. Pisarz Marek Czestkowski przedstawia właśnie tego rodzaju „odgrodzone” miejsce w… Polsce. Ale już sam tytuł jego powieści: „Dziki Kamieńczyk” sugeruje, że ta utopijna wioska zachwieje się w posadach, przeobrażając się w strefę dla prawdziwych desperados. Czego świadkiem będzie, zahibernowany przez 100 lat, główny bohater. To znany niegdyś strażnik pogranicza wyznający jedną zasadę: w ściganiu złoli wszystkie chwyty dozwolone. Czytelnik jest jak ten Habanero. Popiera go i zderza się z idyllą, która wcale taka słodka nie jest. Oj nie!
"Rebecca Thompson. Król Upiorów" – Młodzi wybrańcy kontra potężne zło! - Recenzje książek
Kiedy ujrzałem to oblicze siedzącej na tronie potężnej, ponurej, przesiąkniętej nikczemnością postaci, to nie było innego wyjścia jak… brać nogi za pas. Nie. Nie tym razem. Czas się z nią zmierzyć, a dokładniej z debiutancką, młodzieżową opowieścią urban fantasy wymyśloną przez R. K. Jaworowskiego – inżyniera informatyka. Tym bardziej, że to zupełna nowość na rynku wydawniczym, stworzona w gatunku „Filmowy styl książkowy” („Movie Book”), w której swoje „palce” maczała... Sztuczna Inteligencja.
"Ciemno, prawie noc" – Złe Kotojady wychodzą z nory! - Recenzje książek
„Był czarny czarny las. W tym czarnym czarnym lesie był czarny czarny dom. W tym czarnym czarnym domu był czarny czarny pokój, a w tym czarnym czarnym pokoju był czarny czarny stół, a na tym czarnym czarnym stole była czarna czarna trumna, a w tej czarnej czarnej trumnie był biały biały… trup!” – cytują na YouTubie aktorzy wcielający się w poszczególnych bohaterów w adaptacji „Ciemno, prawie noc”, jednej z najgłośniejszych polskich powieści ostatnich lat. A ja mam dreszcze, kiedy ich słucham. Tak bardzo, że zostaje przekonany, ale nie do obejrzenia filmu, a do lektury książki.
"Deman" – Polski superbohater w kolorach szarości - Recenzje książek
Co ten Artur Urbanowicz ze mną zrobił! Łapanie się za głowę; rzucanie cichych, a czasem głośnych przekleństw; drętwienie rąk; mrówki chodzące po plecach; pot spływający po szyi – między innymi to przytrafiło mi się podczas czytania powieści pt. „Deman”. Już sam tytuł mrozi krew w żyłach, a co dopiero skąpana w czerwieni twarda okładka. Autor skrzyżował horror pełną gębą z fantastyczną, obszytą psychologicznym aspektem, historią superhero. Dokonał tego w polskich realiach, główną akcję osadził we współczesnej Warszawie. Z trzech ostatnich literackich kolubryn, ta pozycja jest jego najlepszą. A dlaczego, o tym dowiecie się, wchodząc głęboko w niniejszą recenzję. Ostrzegam! Jej lektura będzie prawie jak podpisanie paktu z demonem…
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.509