6 787
8 123 min.
Artykuły o filmach
dbania (81 pkt)
3695 dni temu
2014-10-10 21:36:04
Paradoksalnie Gatsby docierając do wymarzonego celu utracił coś co było jego siłą, coś co pozwalało mu na pełen wyższości dystans… Tak jakby sięgając po Daisy utracił swoją naiwną niewinność - jego siła i wiara stały się jego obsesją… uporczywą chęcią powtórzenia przeszłości. Podporządkowania otaczającej go rzeczywistości nadrzędnemu celowi głuchemu na głos rozsądku mówiący, że „przeszłości nie można wskrzesić”. Krótki czas, gdy zdołał oczarować, oślepić swoim bogactwem wybrankę, napełnił go uczuciem pełnego niedowierzania triumfu. Oto nagle, to co osiągnął zyskało sens, stało się piękniejsze, pełniejsze, tylko dlatego, że wywoływało jej zachwyt. Jego rezydencja, fontanny, baseny piękniały odbiciem w jej oczach. Pełen dziecięcej radości obserwując Daisy przechodzącą przez dom szeptał „… z nią hall wygląda wspaniale.” (Wielki Gatsby, 2013)
źródło: www.flickr.com/photos/77154191@N08
Zachwyt jednak szybko przeszedł w głęboki smutek, romantyczne uczucie roztrzaskało się w zderzeniu z zimnym cynizmem i wyrachowaniem. Jego chęć kształtowania rzeczywistości na wyśniony model nie wytrzymała próby czasu, tak jak Daisy nie dorastała do jego idealnego świata. Ani lata oczekiwania, ani pomnażany majątek, nie potrafiły sprawić by w pełni osiągną swój cel… Zrezygnowany, chłonąc na basenie ostatnie promienie kończącego się lata, mimo wszystko czekał na ten jeden jedyny telefon, który jednak miał nigdy nie zadzwonić…
„…nie wierzył, że Daisy do niego zadzwoni. Może już mu nie zależało. Skończyło się dawne życie. Drogo zapłacił za swoje jedyne marzenie” (Wielki Gatsby, 2000)
Zamiast tego pojawił się jego zabójca… człowiek noszący własny ból. Mieszkający w oddali od onieśmielających go, pełnych przepychu rezydencji, w wyblakłej rzeczywistości Doliny Popiołów. A jednak równie mocno kochający, a może nawet mocniej, bo przygnieciony przez życie, ostatnim desperackim gestem próbował nadać swej tragedii jakikolwiek sens. Poprzez zemstę chciał zaakcentować swoje istnienie i miłość do tej, która była dla niego wszystkim. On również miał swoje marzenie, które wraz z nią zginęło pod kołami pędzącego samochodu. Kule, które ugodziły Gatsby’ego nie tylko zabiły ciało, zniszczyły też wszystko to w co wierzył… wraz z nim odeszło to co piękne, może naiwne, ale właśnie dzięki temu wyjątkowe. Ostatnim, gasnącym spojrzeniem objął zatokę próbując dojrzeć na jej drugim brzegu dom… Nic po nim nie zostało, stworzony przez niego świat znikał tak szybko, jak milkło na jego zamierających ustach imię Daisy. Stopniowo opróżniany dom, wynoszone wyposażenie, ubywający ludzie… wszystko znikające jak wspomnienie o Gatsby’m. Wspomnienie o człowieku, który przyciągał roztańczone, żądne zabawy masy i nagle stał się bezimiennym duchem, kłopotliwym echem przeszłości dla wspólników w interesach; przebrzmiałą sensacją z pierwszych stron gazet dla niedawnych towarzyszy zabaw. Stał się chwilową słabością i przelotnym błędem dla tej, do której uczucie wydźwignęło go z nicości. Jakże wymowna staje się bezcelowa walka Nicka o jego godny pogrzeb i ponure epitafium z ust jednego z nielicznych uczestników uroczystości: „Nieszczęsny drań”, jako podsumowanie pełnego starań życia… Gatsby wrócił do nicości, z której wydźwignął się. Pozostał tylko we wspomnieniach Nicka i pełnej godności dumie starego ojca. Dla kolorowego, żyjącego w rytmie jazzu świata zniknął, wszak
„okazujemy przyjaźń człowiekowi, kiedy żyje, a nie kiedy umrze. Później, (…) trzeba wszystko zostawić w spokoju.” (Wielki Gatsby, 1974)
Samotny za życia, pomimo otaczających go tłumów, pozostał samotny po śmierci – umarł wraz ze swoim marzeniem. Marzeniem, które nie opuszczało go aż do momentu, gdy ugodziła go śmiertelna kula. Razem z nim zniknęła magia przedmiotów… Latarnia, która zgasła w chwili, gdy wiedziony radością spoglądał z Daisy na wody zatoki - utraciła całe swe metafizyczne znaczenie. Spinki, które wysunęły się ze zmartwiałych palców i powoli opadły na dno basenu. Nieprzyjęty przez ukochaną pierścionek wciśnięty na palec jak relikwia. Smuga krwi rozlała się w wodzie, ale i ona w końcu zniknęła, tak jak zniknął Jay…
Lato minęło… Znalezione przez sprzątacza na dnie basenu spinki, nie były już wyjątkowymi artefaktami. Pierścionek na martwej dłoni, która wysunęła się spod prześcieradła, nie więził już w sobie zielonego ognika… stały się zwykłymi przedmiotami, które straciły łączność z marzeniami. Zostały odarte z myśli, które umarły wraz z noszącym je człowiekiem…
„Przypomniałem sobie jak snuliśmy domysły o jego brudnych sprawkach, podczas gdy on stał przed nami, skrywając nieskalane marzenie” (Wielki Gatsby, 2013)
źródło: www.flickr.com/photos/likeabalalaika
Cóż sprawia, że banalna w swej istocie historia o pogoni za miłością, o jej poszukiwaniu, zakończona tragicznym akcentem, jest tak żywotna? Cóż sprawia, że pomimo mijającego czasu kolejni twórcy pragną się z nią mierzyć. Historia Jay’a Gatsby’ego, Daisy Buchanan, widziana oczami Nicka Carraway’a, pomimo mijających dekad, nieodmiennie porusza, niezależnie od jakości środków wyrazu, gry aktorów… Pomimo tego, że kolejne adaptacje tworzyły jedynie kolorowy sztafaż dla tej historii, sprzedawały wyłącznie barwny obrazek z epoki, to tym co niweluje wszystkie ich błędy jest idea wywodząca się bezpośrednio z powieści. Duch tchnięty przez Fitzgeralda. Dalekosiężna moc tej historii leży w tym, że dotyka skrytych pokładów wzruszeń, tak często zapomnianych, wstydliwych. Odwołuje się to tego, co kryje się, gdzieś głęboko we wnętrzu. Nawiązuje do marzenia, które daje siłę, pozwala na wzniesienie się ponad codzienność. Przypomina, że wiele z marzeń, pomimo że wydają się oddalone zaledwie na wyciągniecie dłoni, już dawno pozostało gdzieś za nami. Bo i my, siedząc wygodnie w kinie, rozpierając się na fotelu przed telewizorem, tak jak Gatsby łudzimy się, że możemy jeszcze dogonić własną przyszłość…
„Wymknęła się nam wówczas, lecz to nie ma znaczenia - jutro popędzimy szybciej, otworzymy ramiona szerzej... I pewnego pięknego poranka... Tak oto dążymy naprzód, kierując łodzie pod prąd, który nieustannie znosi nas w przeszłość.” (F.S. Fitzgerald)
źródło: www.flickr.com/photos/evarinaldiphotography
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Autor tego tekstu opublikował go również na swoim blogu na portalu Filmweb.pl (nick Darcos)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Więcej artykułów od autora dbania
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.249