1 303
1 618 min.
Autorzy/pisarze
admin (47749 pkt)
761 dni temu
2022-11-04 16:50:37
(Altao.pl) Witaj Łukaszu ze Starachowic. Doktorze nauk humanistycznych, adiunkcie z Katedry Polskiej Literatury Współczesnej na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Jak długo zajęła Ci konna podróż przez dzikie ostępy, aby do nas dotrzeć i czy po drodze była jakowaś śpiąca królewna do uratowania?
Łukasz Kucharczyk: Trochę to trwało – ostatecznie przybyłem na... osiołku z powodu alergii na końską sierść. Melduję, że śpiących królewien brak – pamiętam, że w opowiadaniu Mrożka pt. Śpiąca królewna był królewicz zawodowo wybudzający ze snu zaczarowane księżniczki – być może wziął w tym miesiącu nadgodziny.
Łukasz Kucharczyk – ten, który podarował ludziom "Granty i Smoki" (fot. archiwum prywatne)
To było pytanie na rozgrzewkę, a teraz czas na podjęcie istoty rzeczy...
(Altao.pl) Odpocznij, napij się piwa z miodem i nie obawiaj się – prawa jazdy Ci nie zabiorą, skoro jednak przybyłeś piechotą. A teraz słuchaj uważnie pytania: Dlaczego zacząłeś zajmować się pisaniem książek i kiedy postanowiłeś, że to zacne zajęcie będzie częścią Twojego życia?
Łukasz Kucharczyk: W zasadzie zawsze mnie to pociągało – przykładowo w gimnazjum popełniłem kilkanaście plagiatów Hobbita, jeden nawet pani polonistka wysłała na konkurs, niestety żadnej odpowiedzi szanownej komisji nie dostałem do dziś, najwidoczniej nie docenili mojej „twórczej zdrady”. W liceum nauczycielka od polskiego miała do mnie stosunek, który porównać można do tego, jaki ma spray na insekty wobec komara i wybrałem, mówiąc Herbertem, dumne milczenie, uczestniczyłem jedynie w sesjach rpg na forach pbfowych. Do pisania powróciłem na studiach dzięki Kołu Literackiemu prowadzonemu przez późniejszą promotorkę mojego doktoratu prof. Magdalenę Saganiak. Pisałem takie bardzo nudne, afabularne i marne kopie prozy Andrzeja Stasiuka. Parę lat później Fantazmaty ogłosiły nabór do antologii Gastronomicon i napisałem Stypendia i olbrzymy, które otwierają „Granty i smoki”. Do dalszego pisania zachęcił mnie jeden z moich Mistrzów, czyli prof. Wojciech Kudyba, nie tylko uznany literaturoznawca, ale również pisarz. Poza tym z pisaniem jest jak z graniem w piłkę, śpiewaniem, pływaniem, boksowaniem itd. – widzisz, że robią to inni i, jeśli ci się spodoba, też chcesz to robić. Daleki jestem od teorii jakiejś spadającej z nieba weny czy nocnej wizyty Muz. Być może inaczej jest w przypadku poezji, ale proza to raczej zadanie natury rzemieślniczej. Przynajmniej tak jest u mnie.
(Altao.pl) Jakie ogólnie przedmioty wykładasz na Uniwersytecie, dlaczego mało kto z nich cokolwiek rozumie i czym do jasnej ciasnej jest somapoetyka w twórczości chociażby Stanisława Lema, której poświęciłeś poprzedni „manuskrypt”? (śmiech)
Łukasz Kucharczyk: Ja wiem, czy one są tak znowu niezrozumiałe? Prowadzę głównie przedmioty z zakresu historii polskiej literatury współczesnej. One oczywiście podzielone są na epoki, takie jak międzywojnie, czas okupacji niemieckiej, literatura okresu PRL-u czy ta najnowsza, tworzona już po transformacji ustrojowej. Mam też przyjemność prowadzić konwersatorium o literaturze fantastycznej, studenci zawsze chętnie się na nie zapisują. Zajmuję się także nauczaniem polskiego jako obcego i prowadzę związane z tym kursy i lektoraty. A somapoetyka oznacza po prostu operowanie motywami ciała i cielesności w literaturze, sposoby, jakie wykorzystuje dany pisarz do opisu ciała – ale wiadomo, taki termin brzmi w tytule bardziej efektownie. (śmiech)
"Granty i Smoki" (fot. materiały promocyjne/archiwum prywatne/FB)
(Altao.pl) W jakim momencie wpadłeś na pomysł stworzenia zbioru opowiadań o tak przyciągającej wzrok i słuch nazwie: „Granty i Smoki”? I czemu akurat słodko-gorzka, satyryczna forma?
ŁK: A to stało się na samym początku mojej pracy na Uniwersytecie – nie pamiętam już, czy był to oficjalny komunikat, czy jakaś korytarzowa plotka, ale chodziło o to, że koniecznie trzeba złożyć wniosek grantowy, sam fakt przyznania był już drugorzędny. No i wymyśliłem sobie starego czarodzieja, którego dzieli kilka miesięcy od emerytury i który nagle dowiaduje się, że musi złożyć wniosek grantowy, by móc dalej pracować. Opracowuje więc projekt wyprawy na smoka, wiedząc, że te dawno wyginęły. Nie wie tego jednak tego komisja przyznająca granty i akceptuje pomysł biednego profesora. We wniosku jest puste pole na wpisanie podwykonawcy – staruszek postanawia wpisać tam dane doktoranta. Tak właśnie zaczyna się opowiadanie tytułowe. Wybór formy satyrycznej wynikał chyba z moich preferencji czytelniczych – pastisz, parodia, groteska to rzeczy, który najbardziej cenię w literaturze. Zresztą w mojej książce o twórczości Lema najdłuższy jest właśnie rozdział poświęcony jego grotesce fantastyczno-naukowej.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Galeria zdjęć - Oto Łukasz Kucharczyk – ten, który podarował ludziom "Granty i Smoki"
Więcej artykułów od autora admin
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.167