3 671
3 961 min.
Ludzie kina
pj (15391 pkt)
2844 dni temu
2017-02-07 13:44:36
Artykuł zaktualizowany (25 stycznia 2019)
Na salony powrócił dzięki autorskiej produkcji „Split”, która zebrała dobre recenzje na całym świecie. Także wcześniejszą „Wizytą” pokazał, że jego dni jako filmowca nie są policzone. Sprawił, że widz nie tylko był w stanie wybaczyć mu kilka bardzo złych filmów, ale też na nowo uwierzył w jego talent (więcej o obrazie „Split” dowiecie się z recenzji dostępnej na Altao.pl). Niestety w filmie „Glass” Shyamalana poniosło z wyobraźnią i dziwnymi pomysłami. I zamiast obrazu co najmniej dobrego, dostaliśmy tylko co najwyżej średni.
Jakim człowiekiem jest więc Shyamalan? Dlaczego raz jego filmy zachwycają inscenizacją, twistami fabularnymi i klimatem, a innym razem odpychają obecnym kiczem i mało angażującą historią? Do dziś pamiętam moje pierwsze zetknięcie z „Szóstym zmysłem” czy „Niezniszczalnym” – dwoma najlepszymi tytułami w dorobku reżysera. Było to przeżycie mistyczne. W głowie setki kłębiących się myśli i refleksji, na plecach ciarki, a nogi jak z waty. Nawet w krytykowanych i mających swoje wady „Znakach” odczuwało się tę niezwykłą umiejętność stopniowego budowania napięcia. Zatem co się stało, że kolejne w zamierzeniu hity stały się totalnymi klapami? „Osada”, mimo przewrotnego, niezadowalającego finału, jeszcze miała w sobie ten pierwiastek tajemnicy, i w połączeniu z muzyką etatowego Jamesa Newtona Howarda robiła wrażenie. Lecz kolejne filmy: pretensjonalne „Zdarzenie”, baśniowa „Kobieta w błękitnej wodzie” i koszmarnie kiepskie „Ostatni Władca Wiatru” czy „1000 lat po Ziemi” były niczym próchnica na białym zębie. Odpowiedź na pytania nasuwa się chyba sama. M. Night Shyamalan robił filmy dla… siebie. Nie dla widza.
Zajrzenie do jego biografii na początku powoduje lekkie obawy. Wyłoni się z niej sylwetka filmowego geniusza, mistrza thrillerów, czy może kreatora kiczu (zamierzonego bądź nie), zdobywcy Złotych Malin?. Ale zaryzykujmy.
POWSTANIE
Manoj Night Shyamalan (a właściwie Manoj Nelliyattu Shyamalan) urodził się w sierpniu 1970 roku w Mahé w Indiach. Jednak wychowywał się w USA w stanie Pensylwania na przedmieściach Filadelfii, gdzie wyemigrowali jego, będący lekarzami, rodzice. Studiował na Uniwersytecie Nowojorskim na wydziale sztuki. Podczas studiów przyjął pseudonim Night. Łatwiej je wymówić niż Nelliyattu, poza tym skrywa też istotne znaczenie: dla Indian, z którymi reżyser odczuwa duchową więź, noc jest bardzo naznaczona magią, odpowiednim momentem do opowiadania zebranym członkom plemienia niesamowitych historii.
Jako reżyser zadebiutował mało znanym „Praying with Anger” z 1992 roku. Poza tym, że jego akcja toczyła się w hinduskim Madras, niewiele wiadomo. Wiadomo za to, że kamieniem milowym, zaraz po zrealizowaniu familijnego „Dziadek i ja” (1998) oraz napisaniu „Stuarta Malutkiego” (1999), był „Szósty zmysł” (1999), za który był nominowany do Oscara za scenariusz i reżyserię. Dotąd ten thriller psychologiczny jest traktowany jako opus magnum reżysera. To także jeden z najlepszych filmów o duchach w historii kina. To tu zajaśniała pełnym blaskiem młoda dziecięca gwiazda – Haley Joel Osment. To tu Bruce Willis pokazał się od innej strony, udowadniając, że nie tylko kino akcji mu pisane. Shyamalan świetnie prowadził swoich aktorów. Poza znakomitymi kreacjami film miał wciągającą fabułę, atmosferę nie do podrobienia i szokujący, zaskakujący finał! Do tego dawka strachu tak potężna (słynna kwestia: „I see dead peoples”), że chyba jedynie ci najbardziej odporni na zjawy wszelkiej maści i obyci z kinem grozy nie podskoczyli w fotelu. Ale „Szósty zmysł” był czymś więcej niż kolejnym obrazem o duchach. Był jak lek na traumę, jak coś odświeżającego, był przede wszystkim filmem o odzyskaniu więzi między matką a małoletnim synem. Shyamalana obwołano drugim Hitchcockiem i Spielbergiem. Sam zagrał tu małą, acz znaczącą rólkę. Oto na oczach wszystkich narodził się nowy mag kina, ktoś z własnym specyficznym stylem filmowania i przebogatą wyobraźnią.
Reżyser już w 2000 roku pokazuje kolejny thriller, również z Bruce’em Willisem. „Niezniszczalny” do dziś stoi w kontrze do typowych opowieści o komiksowych bohaterach. To skromny, stonowany, surowy i statyczny obraz. Historia cudem ocalałego z katastrofy pociągu pasażera oraz cierpiącego na łamliwość kości fana komiksów. Dwa lata później widzowie oglądali pozostawione przez kosmitów „Znaki” i przerażonego Mela Gibsona. I tym razem Shyamalan zachwycił klimatem i budowaniem napięcia. Inwazję Obcych na Ziemię przedstawił z perspektywy jednej, przechodzącej kryzys, rodziny mieszkającej na amerykańskiej prowincji. „Znaki” to kameralny obraz, gdzie ważne są relacje między bohaterami. I choć nie brakuje tu dziur logicznych, to ogólnie film robi spore wrażenie (niezapomniana, mocna scena pierwszego spotkania z kosmitą, uchwyconym na ekranie telewizora).
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - M. Night Shyamalan – Człowiek o sześciu zmysłach czy kreator kiczu?
Więcej artykułów od autora pj
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.210