2 095
2 263 min.
Recenzje książek
aragorn136 (23237 pkt)
2670 dni temu
2017-08-01 10:10:49
Po 1945 roku wydawało się, że już na zawsze zapanuje pokój. Tymczasem Europa to wielka beczka prochu mogąca w każdej chwili wybuchnąć. Rosja w wyniku sankcji pogrąża się w coraz większym kryzysie. Wojna wisi w powietrzu. Do jej rozpoczęcia wystarczy jedna iskra. A są nią barbarzyńskie ekshumacje żołnierzy Armii Czerwonej dokonywane przez Polaków. Władimir Putin chce zemsty. Stalowy potwór budzi się ze snu – czołgi i myśliwce ruszają na terytorium naszego kraju od… południa. Agresorzy niszczą najważniejsze obiekty w Katowicach. Miasto w ciągu paru chwil zaczyna płonąć. Czy Polska pozostanie osamotniona?
„Panowie – zaczął prezydent. – Dziękuje za przybycie. Co to za gówno w Polsce? – Wojna na całego – odpowiedział generał Milley. – Ruscy rozjeżdżają ich swoim walcem”. Generał nie żartował, nakreślając sytuację prezydentowi USA – Donaldowi Trumpowi. Wojtek Miłoszewski też próbuje być niemal cały czas poważny. Nie oszczędza czytelnika, bo już w początkowych rozdziałach wrzuca go w wojenną zawieruchę.
Jednak zanim to w pełni uczyni, najpierw przedstawi trójkę głównych bohaterów. To z ich perspektywy będziemy śledzić szokujące wydarzenia. Roman Gurski to były komandos, obecnie uczący nurkowania wrażliwy twardziel; Danuta Wojnarowicz to bezkompromisowa bizneswoman, ale uzależniona od swojego apodyktycznego ojca; Michał Barański jest skromnym i spokojnym byłym nauczycielem, który nagle traci kolejną wkurzającą go pracę (jako mąż i ojciec ledwo wiążę koniec z końcem). Nakreślonych grubą kreską, barwnych postaci z krwi i kości (również drugoplanowych i epizodycznych) można z miejsca polubić, choć w kilku momentach czuje się do nich odrazę – wszak podczas wojny uruchamiają się najgorsze, atawistyczne instynkty. Wszyscy, zaskoczeni nową sytuacją, zmieniają swoje życie, bo od teraz zwykłe problemy przestają mieć znaczenie. Walka o przetrwanie – od teraz ona będzie priorytetem. Roman wraca więc do służby, by robić to, co potrafi najlepiej – dowodzić oddziałem i toczyć nierówne boje z wrogiem. Michał ucieka z rodziną z Katowic i stara się bronić ją na każdym kroku; a Danuta wreszcie jest gotowa, aby stawić czoło prowadzącemu ciemne interesy sparaliżowanemu od pasa w dół ojcu.
Co ciekawe, każda z tychże części, poświęcona konkretnemu bohaterowi jest napisane w innym stylu i innych gatunkowych szablonach. Historia Romana to męska, brutalna, wojenna powieść, w której trup ściele się gęsto. Losy Michała są z utrzymane w klimacie zbliżonym do gatunku postapokaliptycznego – ma się wrażenie, że za moment zza rogu wyskoczy jakiś zombie-żołnierz. Jako wieloletni kinoman zauważyłem też podobieństwa ze scenariuszem filmu pt. „No Escape”, w którym to pewien Amerykanin wraz z żoną i dziećmi pragnął wydostać się z ogarniętego chaosem egzotycznego kraju. Z kolei relacja Danuty z Henrykiem Wojnarowiczem to nieźle rozpisane opowiadanie obyczajowe. Poza tymi trzema umiejętnie skrzyżowanymi wątkami, autor w kilku rozdziałach przygląda się sytuacji geopolitycznej w niektórych rejonach świata. Bezpośrednio posługuje się nazwiskami najpotężniejszych polityków. Oprócz mającego imperialistyczne zapędy Putina przedstawia m.in.: prezydenta Francji i USA oraz kanclerz Niemiec. Miłoszewski starał się nawet, zgodnie z obserwacją tychże postaci, nadać im odpowiedni charakter. Lecz czy aby ich zbytnio nie przerysował? Na to pytanie odpowie sobie każdy czytelnik.
Miłoszewski ze wszystkich wątków wychodzi zwycięsko, ale najlepiej radzi sobie na polu walki – tu jest bardzo realistyczne, krwawo, bez nadmiernego patosu. Widać, że przed rozpoczęciem prac nad książką konsultował się z zawodowymi wojskowymi. Gorzej, kiedy autor opisuje nasze polskie polityczne podwórko. Wówczas „Inwazja” z poważnej, wielowymiarowej książki, zamienia się w satyrę zbliżoną do serialu „Ucho prezesa”. Miłoszewski unika nazwisk naszych najważniejszych polityków, ale i tak można się domyślić, o kim pisze. I jest przy tym niestety jednostronny. Czytelnik łatwo rozpozna jego antypatie i poglądy.
„Inwazja” to książka aktualna, tym bardziej że niedawno byliśmy świadkami tego, co działo się na Ukrainie. Jednak czy na pewno w stu procentach możliwa byłaby tak szczegółowa i skomplikowana logistycznie operacja, czyli agresja Rosji na Polskę? I to na taką skalę, i z takiego powodu, jak w powieści? Ja jestem raczej skłonny stwierdzeniu, że niekoniecznie, ale to już kwestia na osobną dyskusję.
Wielowątkowość powieści to z jednej strony jej zaleta, z drugiej ten miszmasz powoduje, że główny lejtmotyw nie wybrzmiewa w pełni. Za mało wojny w wojnie można by rzec (nie wiemy, jak przebiega walka na innych frontach). Miłoszewski – niezły scenarzysta do m.in. seriali „Wataha” i „Prokurator”, sprawnie rozstawia pionki na szachownicy i wie, dokąd ma podążyć. Jednak w kilku miejscach jego prosty literacki styl, choć trafiający do czytelników, przywołuje na myśl pozycje z sensacyjnej literatury pulpowej; a fabularna struktura chwieje się na zardzewiałych metalowych nogach. Zabrakło też trochę szarości w tym czarno-białym przedstawieniu wojny. Szkoda, że nie pojawia się jakaś rozbudowana postać szeregowego żołnierza rosyjskiego. Gdybyśmy poznali wojnę widzianą jego oczyma, to książka zyskałaby emocjonalnej i obiektywnej głębi. Na szczęście jedno potrafi autor robić perfekcyjnie. Ze strony za stronę doskonale wizualizuje nasze lęki, spełniając najczarniejszy scenariusz. Czytając „Inwazję”, dopada nas coś na kształt refleksji połączonej ze stanem depresyjnym. Zastanawiamy się, co my byśmy robili na miejscu bohaterów wrzuconych w tryby historii, którym w ciągu sekundy zawala się świat, i którzy muszą radzić sobie w nowych, skrajnych, wręcz koszmarnych warunkach. Bez działających telefonów i internetu, bez możliwości kupienia czegokolwiek, by przetrwać (pieniądz nie ma już żadnej wartości, tylko złoto się liczy).
Wojtek, młodszy brat Zygmunta Miłoszewskiego, autora m.in. kryminalnego, świetnego „Ziarna prawdy”, nie jest twórcą tej samej klasy. Do oryginalnego, profesjonalnego stylu Zygmunta trochę mu brakuje. To uzdolniony scenarzysta. Jednak stworzenie powieści, a scenariusza to nieco inna praca. Jedna mimo wszystko, „Inwazja” to udany debiut i dobra powieść. Miejscami świetna i zaskakująca, w innych momentach pękająca w szwach i nie do końca wiarygodna. Ale najważniejsze, że trzyma w napięciu i nie pozwala choćby na chwilę oderwać od niej wzroku.
Otwarte zakończenie sugeruje, że autor zapewne nie spoczął na laurach i napisze kontynuację, mającej duży potencjał „Inwazji”. Wierzę, że przyjmie do serca wszelakie słowa za i przeciw oraz liczne wskazówki. I wtedy stworzy książkę jeszcze bardziej trzymającą za gardło oraz równie mocno zmuszającą do refleksji nad otaczającą rzeczywistością.
Ocena: 7/10
*Recenzja pojawiła się też na portalu Centrum Sceny.pl i TuWłocławek.pl
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Mogą Cię zainteresować odpowiedzi na te pytania lub zagadnienia:
Galeria zdjęć - "Inwazja" – Wojna na całego!
Więcej artykułów od autora aragorn136
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.340