3 073
3 381 min.
Autorzy/pisarze
bonopasiak (3879 pkt)
1610 dni temu
2020-07-08 21:37:07
BP: Kościół katolicki nie uznał objawień z Oławy. Co według Pana instytucja kościelna powinna zrobić wobec tych słynnych wydarzeń?
ŁO: Nie jestem teologiem. Z pewnym żalem muszę powiedzieć, że w objawieniach pana Domańskiego była bardzo duża ilość rzeczy, którą mogą uchodzić za kontrowersyjne lub niezbyt mądre. W książce są przykłady, które ja przepisywałem z „Iskry bożej”, czyli dwutomowego wydania tekstów wszystkich objawień, które zapisał pan Domański. Tam były rzeczy, które ja przytaczam: „miasto Piła zostaje zniszczone”, „kto umiera pijany, nie idzie do nieba” lub „należeć głosować na Wałęsę”. W jakiś sposób nie dziwię się kościołowi, że tych objawień nie uznał. Ale to nie cała historia! Kościół wzgardził objawieniami, ale budynek sakralny przyjął oraz dba o to, aby pamięć o wizjonerze znikła. Przykładem są tablice pamiątkowe, które proboszcz wymontował z murów świątyni i obecnie są w posiadaniu córki Domańskiego. Mi pielgrzymi pokazywali również krzyż, który ich zdaniem ksiądz wypieprzył na śmietnik. Chodzi o krzyż, który spełniał ważną rolę w tych obrządkach środowiska zgromadzonego wokół Domańskiego. Natomiast w mojej książce jest trochę innym krzyżem, bo u mnie to jest ten krzyż, który Heniek Hausner nosi na piersi. Tutaj właśnie fikcja miesza się z prawdą. Jeżeli się kogoś wypieramy, to nie bierzemy od niego rzeczy. Skandaliczne jest udawanie, że parafia na Nowym Otoku jest parafią jak wszystkie inne, w której historii nie ma nic szczególnego.
BP: Poinformował Pan, że fabuła Pana następnej książki będzie rozgrywała się w Gdyni. Wrzucił Pan również zdjęcie sowieckiego niszczyciela, który stacjonował w mieście w latach 50. Czy akcja książki będzie się rozgrywała właśnie w tamtym okresie i co z tym wspólnego ma niejaki Artamonow?
ŁO: Losy Nikołaja Artamonowa są główną inspiracją dla nowej powieści. Kim był? Kapitanem sowieckiego niszczyciela, którego zdjęcie umieściłem w tle mojego Facebooka. Był to facet, który posiadał wspaniałe perspektywy na karierę w sowieckiej armii. Zresztą był najmłodszym kapitanem niszczyciela w historii sowieckiej marynarki wojennej. I pewnego pięknego dnia wraz ze swoją polską kochanką, studentką stomatologii porwał motorówkę razem z zakładnikiem i prysnął do Szwecji. Następnie przedostał się do Stanów i tam uwikłał się w różnego rodzaju operacje szpiegowskie, i w końcu zginął w Wiedniu. I od tego startuję. Tym razem będzie to opowieść miłosna z delikatnym wątkiem nadnaturalnym, gdyż w Gdyni tamtego roku rozbiło się UFO. Przynajmniej taki jest pogląd. Ja w UFO wierzę jak w Matkę Bożą, ale pisać można.
BP: Czyli będzie tym razem o kulcie UFO?
ŁO: Nie do końca, ale coś tam na niebie przeleci.
BP: No to jestem ciekaw. Nie mogę się doczekać. Zauważyłem ogólnie, że Pan lubi ucieczki w swoich książkach. W „Kulcie” Hausner uciekł od świadomości, a w „Exodusie” bohater ucieka od życia. Tym razem mówimy o ucieczce tą motorówką.
ŁO: To jest ciekawa obserwacja. I rzeczywiście tak jest. Można zadać tylko pytanie, z czego to wynika. Chyba z tego, że nie zetknąłem się z człowiekiem, który nie marzyłby o innym życiu niż to, które wiedzie. Nawet jeśli jest dobre, to i tak marzymy o porzuceniu, o związaniu się z kimś innym, o mieszkaniu w innym mieście, o rzuceniu wszystkiego i wyjechaniu w Bieszczady. I to jest niesłychanie absorbujące z perspektywy pisarza. Dodajmy też, że książka musi mieć akcję, a ona wyraża się w ruchu. W konsekwencji tego ten ruch: wewnętrzny Hausnera czy prosta ucieczka w przypadku bohatera „Exodusu”, to się po prostu sprawdza. To jest taka rzecz, która jest bardzo moja i wyrasta ze mnie. Ta fantazja o tym, że jesteśmy kimś innym i energia, która temu towarzyszy. Sam przecież wiodłem dosyć nieuporządkowane życie. Mieszkałem w wielu miastach w wielu krajach. Teraz trochę osiadłem, ale zastanawiam się, co to dalej będzie.
BP: A kiedy możemy się spodziewać premiery następnej książki?
ŁO: Następna książka będzie nosiła tytuł „Chodź ze mną” i jeśli nic się nie wykrzaczy, to premiera będzie miała wiosną 2021 roku. Miejmy nadzieję, że nie straciłem pary i jeszcze coś dam z siebie wycisnąć.
BP: Tego jestem pewien. Zmieńmy trochę temat. Z literatury na muzykę. Współpracował Pan z grupą Kat & Roman Kostrzewski przy tworzeniu teledysku do utworu „Modłości” z rewelacyjnej płyty „Popiór”. Jak doszło do tej współpracy?
ŁO: Doszło w bardzo głupi sposób. Mianowicie siedziałem z Romkiem Kostrzewskim w jakieś knajpie przy dworcu, żeby się zobaczyć i pogadać. I on mi się zaczął żalić, że ma jakieś problemy z klipem. Ja zrobiłem wtedy straszną kurwa rzecz. Powiedziałem: „Wiesz Romek, ja Ci nakręcę ten klip”. Zadzwoniłem wtedy do Krzyśka Komandera, który jest reżyserem i zapytałem, czy chce zrobić teledysk dla Kata. I powiedział, że chce. No i tak to się zaczęło kształtować. Oczywiście wszystko wyglądało inaczej niż powinno wyglądać na planie teledysku. Mieliśmy niewiele pieniędzy, bo całość kosztowała 18 tysięcy. A wylądowaliśmy na czterech dniach zdjęciowych, chyba z 40 statystami na jeden wieczór i dwoma grupami rekonstrukcyjnymi, i diabeł wie, z czym jeszcze. Pół nocy kręciliśmy scenę bójki, to że nikt się nam nie zabił to jakiś cud i wyszedł bardzo fajny obraz, którym można się chwalić. Nawet w jakiś sposób oddaje zawiłość tekstów Romka, bo nikt nie wie, o co w tym klipie chodzi.
źródło: YouTube.com (Standardowa licencja)
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą Altao.pl. Kup licencję
Galeria zdjęć - Wywiad z Łukaszem Orbitowskim – autorem "Kultu"!
Więcej artykułów od autora bonopasiak
Polecamy podobne artykuły
Teraz czytane artykuły
Nowości
Artykuły z tej samej kategorii
Pliki cookie pomagają nam technicznie prowadzić portal Altao.pl. Korzystając z portalu, zgadzasz się na użycie plików cookie. Pliki cookie są wykorzystywane tylko do działań techniczno-administracyjnych i nie przekazują danych osobowych oraz informacji z tej strony osobom trzecim. Wszystkie artykuły wraz ze zdjęciami i materiałami dostępnymi na portalu są własnością użytkowników. Administrator i właściciel portalu nie ponosi odpowiedzialności za tresci prezentowane przez autorów artykułów. Dodając artykuł, zgadzasz się z regulaminem portalu oraz ponosisz odpowiedzialność za wszystkie materiały umieszczone przez Ciebie na stronie altao.pl. Szczegóły dostępne w regulaminie portalu.
© 2024 altao.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
0.267